sneipassneipasomoh sneipassneipasomoh
280
BLOG

... że co, że jak się budzi Polska?

sneipassneipasomoh sneipassneipasomoh Polityka Obserwuj notkę 6

Pan TS napisał: "Krakowskie Przedmieście w Warszawie wypełnione po brzegi: od kościoła św. Krzyża do kościoła św. Anny. Tysiące ludzi w centrum Londynu, to samo w Nowym Jorku, Łodzi, Krakowie, w setkach polskich miast i wszędzie tam, gdzie mieszkają Polacy. Jednocześnie zalew rządowej propagandy dziesiątki razy zmniejszającej liczbę obecnych na uroczystościach rocznicy katastrofy w Smoleńsku. Potworne lizusostwo mediów prywatnych i publicznych wobec władzy. Tysiące funkcjonariuszy w bojowych strojach próbujących przerazić uczestników niezależnych manifestacji. Nasze obchody 10 kwietnia – otwarte na ludzi i spontaniczne. Władza zamknięta za kordonami policji, stalowymi barierkami, w grupkach elit siedzących za murami." ...

Czytając ten tekst miałem wrażenie, że przeniosłem się gdzieś w lata 80 i jest to relacja zachowań ludzi na informację o ogłoszeniu stanu wojennego, opis pierwszych godzin porannych, pierwszych dni, może tygodni ...

Ludzie gromadzili się w kościołach, tylko tam było to możliwe. Wielu z tych, którzy przychodzili, zjednoczeni w modlitwie za tych, którzy w nocy zostali internowani, często pobici i sponiewierani.

Arogancja władzy i jej zakłamanie do tego stopnia wzbudzały złość, że człowiekowi odechciewało się żyć, nie wszyscy byli na tyle silni, na tyle odważni, że potrafili się przeciwstawić.

Tak, to było bohaterstwo, to był niezwykły akt odwagi, wtedy, tych ludzi, którzy potrafili się jednak przeciwstawić władzy, ignorować okupowane media.

Wszelkie inne zgromadzenia były tłumione albo gazem łzawiącym albo armatkami wodnymi lub po prostu pałami.

Mi się udało, miałem tylko parę siniaków, inni nie mieli tyle szczęścia ...

A tu na Krakowskim Przedmieściu?

Nic nie ma z tej wzniosłości i heroizmu - nikomu nic nie grozi, ani ze strony służb porządkowych, ani ze strony władzy. Nie ma bijących chłodnym i pokładającym strumieniem armatek wodnych. Pozostawiających liczne obolałe miejsca na ciele pał. Nie ma huku petard i gazu łzawiącego. 

Nawet te krzyki są inne. Nie ma w nich bólu złości i niemocy. Nie ma w nich troski o los kraju i podziały w narodzie. Nie ma nawet atmosfery zadumy i  modlitwy. Tam nie ma nic oprócz dzikiej żądzy odwetu, agresji i całkowitego odłączenia ciała od rozumu.

A jeżeli już spotkamy osoby, które godnie chcą przeżywać tę niepotrzebną i bolesną śmierć, to ich modlitwy i przeżywanie zagłuszane są przez  bydlęcy marsz nienawiści, podsycany przez ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z dobrem, tego kraju.

To tak budzi się Polska panie TS, tak wyglądają wasze "spontaniczne" obchody i otwarcie na ludzi? Koń by się uśmiał, choć pewnie prędzej zalał łzami smutku.

Dziękuję, nie. Pozostanę z dala od tego żałosnego przedstawienia, z dala od tej godnej najwyższej pogardy próby rozmontowania polskiego państwa.

zwykły, niezwykły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka